Warhammer Sesje

Marcl

"A na początku było jedzenie..."

Marcl

jest to wstęp do mojego pamiętnika..chociaż przyznam się, że moją głowę zaprzatało wiele spraw. wiele mi umknęło. Poza tym kto by tam chciał słuchać małego niziołka... Naprawdę? chcesz? to podejdź tu Panocku. I przygotuj się bo historia będzie długa, pełna niebezpieczeństw, odważnych wojowników i pięknych kobiet...

Marcl

Ale jeszcze zanim zacznę opowiadać... to obiadek sobie zrobię. "studencki" się chyba nazywa. A ktos kiedys dał mi przepis. Sama nie wiem co to za nazwa. Może ten student, to jakiś gatunek ryby? A chodź, chodź poczęstuj się. Szybko sie robi. Jaki przepis? Ha.. niby nie powinnam wyjawaiać sekretów swej kuchni, ale dla Ciebie mogę zrobić wyjątek...
Bierzesz taki oto magiczny makaron, dodajesz troche tych dziwnych prztypraw,zalewasz goraca wodą Teraz musisz poczekać aż się trochę nasiąknie. Magia to... ale pożywna magia... a taka magię co napełnia żołądek to lubię... Opowiem Ci o moich przygodach jak sie mi ten makaron w brzuszku uleży...

Master of Onion

"Momofuku Ando pierwszy człowiek, który wymyślił magiczny makaron. Wystarczy zalać wrzątkiem i dodać przypraw oraz odczekać parę minut, a makaron stanie się miękki i sycący. Momofuku był uznany za największego magicznego wynalazcę w swoim kraju. Dzięki swojej potrawie uratował wiele osób od śmierci głodowej"

- Michael, żak z któregoś uniwersytetu

Marcl

W zasadzie, jak każdy wie pamietniki niziołcze, oprócz kilku przygód (a nie powinno byc ich za duzo, bo kazdy przykładny niziołek, wiedzie spokojne życie w swym SPOKOJNYM domku. Tak więc nie jest mile widzianym, by pożądny niziołek miał duzo przygód... a czy ja kiedykolwiek mówiłam, żejestem pożądna???), posiada w swym pametniku niezlczone ilości przeisów z różnych stron śwaita. Dlatego (chociaz nie powinam, bo czarodziej swych sztuczek nie zdradza) podzielę się z Wami kiloma odkrytymi przeze mnie przepsami... mile widziane bedą równiez Wasze własne twórczości Wink

...

Marcl

Na poczatek coś ku pokrzepiniu serc...

Jakiś czas temu spotkałam wedrownego cygana...Specjalizował sie on w tworzeniu różnych, czasami nowatroskich naczyń do gotowania.
Jakaz była moja radość, gdy On, zachwycony moją kuchnią, dał mi specjalna patelnie wraz ze specjalnym przepisem...
Patelnia ta zamykana była z dwóch stron, a dno miała takie jakby w kratkę.
Otóż, ciasto te wlewa się na patelnię, zamyka, stawia na ogien, po czym obraca zestrony na strone...
Takie przepyszne, chrupiace placki wychodza, a z odrobina powideł sliwkowych (a moja babunia robi cudne powidła, palce lizać..),
jest to niebo w gębie... zwłaszcza po ciężkiej bitwie, tudzież smutnym dniu...
a przepis jest jakże prosty!!

nalezy wziąć:
-odrobinę oleju, tak na moje oko 7 dag...
-3 jaja, ale takie ptasie bym radziła. wtedy placki smaczniejsze...
-15 dag słodkiego proszku.. podobno to sie cukir czy jakos tak nazywa. a bo ja wiem? ważne, że wiem jak smakuje...
-30 dag mąki...to taki biały proszek co w przydroznych młynach robią...całkiem tania jest a i młyn sie w oczy rzuca...
-sporsza chochelka mleka. Krowie jest lepsze, mają wtedy ciekawszy smak...
-odrobina soli jak ktoś ma, ale że to burzujska przyprawa to tylko na dworze u jakiegoś możnego pana pewno można ja znaleść...
ale bez niej mozna sie obejść...
-2 szczypty, ale takie większe,sody... to u alchemków można dostac, tudziez w zwykłym straganie, tylko odpowiedznio zagadac trzeba...

wszystko mieszamy, nagrzewamy patelkę, wlewamy i ta-dam!
Pychota gotowa.

a zatem Smacznego wszystkim!!!