Ghostwalker
Kaleka z plebanii
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 2:20, 25 Lut 2007 Temat postu: Podróż na Południe, część pierwsza [streszczenie] |
|
|
"Takoż i zaczęła się podróż, której cel był jasny, ale konsekwencje nie dające się przewidzieć. Mimo moich początkowych obaw zwyciężyła przemożna chęć opisania Wędrówki na Południe, a także rozmaitych perypetii, które z pewnością muszą stać sie udziałem tak niezwykłej grupy . Oczywiście roją mi się w głowie najróżniejsze przemyślenia i domysły, ale na chwilę obecną moja orientacja wśród zawiłych zależności między tymi osobami jest niczym błądzenie w ciemnym lesie, w którym nieliczne przebłyski słońca zza gałęzi tylko pogłębiają wszechobecną ciemność...
Opis moich "towarzyszy" z braku czasu (i cóż tu ukrywać- bardziej szczegółowych informacji) ograniczę do ich wymienienia, ale nie ukrywam, że mam nadzieje uzupełnić me notatki. A więc, skład owej de facto "drużyny" tworzą, co następuje: pan Morte, młodzieniec zwany Adamem Helsingerem, niejaki Marthell, pani Ashtarte, istny klejnot wśród tych indywiduów, oraz Arnold Roschenbach, którego uczone spostrzeżenia mam nadzieję włączyć do swej pracy... uprzednio tłumacząc na nieco bardziej żywy język. Ponadto towarzyszy im grupa wojowników pod przywództwem niejakiej Bianki, zapewne najemnicy Marthella.
Po wyruszeniu spod rezydencji Stormbachów wszyscy, wraz z niżej podpisanym, rozlokowali się na okręcie, który wdzięcznie prując skłębione fale ruszył ku wybrzeżom Arabii...
Podróż dłużyła się niezmiernie, każdy z uczestników zajmował sie swoimi prywatnymi sprawami, do których nierad byłem sie wtrącać, już to nieproszony, już to zupełnie nie rozumiejąc treści ich rozmów. Jednakże czasu na morzu nie uważam za stracony, ponieważ piękno majestatycznego oceanu dookoła wymagało potraktowania go z należytym szacunkiem, zatem w mej głowie zaczęły rodzić się pieśni, a ręką z nabytą przez długie szkolenie wprawą kreśliła nieustannie coraz to nowe obrazy. Ubolewam niestety, że większość grupy zdawała sie przejmować zupełnie czymś innym. Cóż, rzeczywiście zdobycie owych diamentowych zębów mogło zaprzątać umysły... ale czy aż tak, by przesłonić tak urzekające widoki?
Tak więc, po dwóch tygodniach rejsu dotarliśmy do Al-Haikk, a w świetle zachodzącego słońca ujrzałem coś czego nigdy chyba nie zapomnę.
Tego dnia miałem zacząć odkrywać tajemnice krajów Południu... oraz tajemnice moich kompanów."
Marcus Monvideri, zapiski absolutnie nie tajne, aczkolwiek wielce lekceważone przez współtowarzyszy podróży
Widok z dziobu statku, u wybrzeży Arabii
Post został pochwalony 0 razy
|
|